XIX wiek, wraz z
romantyzmem, wprowadził szatana w literaturę piękną oraz filozofię, jako
uosobienie nieszczęścia najpiękniejszego z aniołów. W polskiej literaturze
romantycznej szatan znajduje swe bardzo ważne miejsce. Jest aktywny społecznie,
utożsamia się z zaborczymi władcami, pogrąża jednostki w zależności od siebie i
jest kreatorem anty-Bożego świata.
Co sprawia, że
perspektywa wiary w szatana staje się dla młodych ludzi czymś godnym uwagi? Po
dłuższym zastanowieniu wydaje mi się, że owa wiara jest swoistym BUNTEM. Przeciwko
czemu? Przeciwko WSZYSTKIEMU - światu, tradycji, rodzicom, ogólno występującym
poglądom, panującej kulturze. Jak wiadomo nie od dziś, młodzież ma w zwyczaju
przeciwstawiać się panującym porządkom, ten proces doczekał się nawet swojej
nazwy – „młodzieńczy bunt”.
Czemu więc, czasami
owy czas mija, odchodzi do lamusa nie pozostawiając po sobie nawet niewielkiego
echa, a innym razem konsekwencję niedojrzałych decyzji trzeba ponosić do końca
życia?
Satanizm do Polski
przywędrował w latach osiemdziesiątych, co ciekawe- nie był on specjalnie
tępiony, przeciwnie- jego wyznawcy byli wręcz kolokwialnie mówiąc „na rękę”
ówczesnej władzy. Aparat państwowy ze względów politycznych za wszelką cenę
starał się odciągnąć młodych ludzi od kościoła i ogólno przyjętego modelu
praktykowania Religii chrześcijańskiej. Właśnie wtedy nastał rozkwit satanizmu,
a jego przedstawiciele zapisali się w świadomości społeczeństwa jako ci, którzy
noszą czarne ubrania, negują wszystko i wszystkich, piją krew i palą koty a
wolny czas spędzają na cmentarzach.
Zdecydowana większość tych młodych „satanistów” była
zupełnie nie szkodliwa, a ich postawa odzwierciedlała tylko i wyłącznie
panującą modę, nie niosła ze sobą żadnej głębszej treści. Niestety tylko
większość….
Jest rok 1996, czworo przyjaciół (Robert, Tomasz,
Kamil, Karina) spędza beztrosko młodzieńczy czas w Halembie. Wszyscy są w
podobnym wieku 18-21 lat, mają również podobne fascynacje- okultyzm i satanizm.
O ile do niedawna ich nowa pasja ograniczała się do czytania i dyskusji o
szatanie tak wspólnie postanowili iść o krok dalej..
Pewnego dnia znajdują opuszczony poniemiecki bunkier
numer 44, który już na długi czas pozostanie ich miejscem schadzek i spędzania
wolego czasu. Postanawiają nauczyć się odprawiać czarne msze i rytuały
satanistyczne- używają do tego biblii szatana. Wspólnie stworzyli fundament
wspólnoty, organizowali „ceremonie”, które nie stroniły od różnego rodzaju
używek- był alkohol, narkotyki a także orgie. Całe pomieszczenie bunkra
wypełnione było malunkami związanymi z wyznawcami szatana, wszędzie paliły się
świece, powstał nawet prowizoryczny ołtarz. Ich fascynacja wydaje się nie mieć granic.. z niewinnej zabawy płynnie przechodzą
do znacznie poważniejszych rzeczy – składają ofiary w postaci zwierząt, głównie
są to koty. Tomasz i Robert wydają się traktować te wszystkie rytuały
najbardziej poważnie, 21 letni Tomasz nawet mianował się „przywódcą”
organizacji nazywając samego siebie biblijnym Adamem. Karina, jako jedyna
kobieta w gronie satanistów nie ma nic
przeciwko, podkochując się skrycie w Tomaszu wysyła mu odważne listy, w których
odkrywa swoje seksualne fantazje. Sytuacji bacznie przygląda się Robert, który
skrycie kocha się w dziewczynie. W między czasie Karina jest zobligowana do
wyjazdu za granicę i zaprzestania praktykowania wiary w szatana.
Przyjaciele spędzają czas na czarnych mszach i
satanistycznych rytuałach przez 3 lata, coraz bardziej popadając w swój nałóg.
Tak nałóg to dobre słowo- spotkania te nabierają już takiej regularności, że
ciężko znaleźć inne. Dzień za dniem ich fascynacja pogłębia się, granice
moralne idą w niepamięć..
Jeszcze pod koniec 1998 roku Tomasz z Robertem
starają się wymyślić, w jaki sposób mogą jeszcze bardziej zbliżyć się do
szatana, chcą zyskać jego bezgraniczną przychylność pokazując całkowite
oddanie. Do głowy przychodzi im tylko jedna możliwość… złożyć w ofierze nie zwierze,
lecz człowieka. A żeby tego było mało, aby wyrazić swoją bezgraniczną miłość
postanawiają zabić kobietę i mężczyznę, nawiązując tym samym do biblijnych
pierwszych ludzi na ziemi – Adama I Ewy. Wybór „Adama” jest prosty, sprecyzowany od samego początku –
będzie to 18 letni Kamil. Chłopak spędzał z nimi bardzo dużo czasu w bunkrze,
jednak jego fascynacja nie równała się z tą Roberta i Tomasza. Z wyborem ofiary
w postaci kobiety mają pewne problemy, z początku rozważają dziewczynę Tomasza,
która dodatkowo jest ciężarna. Myślą, że ofiara w postaci kobiety w ciąży
będzie niepodważalnym wyznacznikiem lojalności względem ich obiektu kultu. Z
niewiadomych przyczyn jednak Tomasz porzuca ten pomysł, a całe przedsięwzięcie
postanawiają odwlec w czasie. Czas ten wykorzystują na przygotowania, kupują
niezbędne produkty do odprawienia mszy, zaopatrują się także w dwa sztylety.
W między czasie wraca do Polski 19 letnia Karina,
chłopcy szybko zdają sobie sprawę, że to doskonała kandydatka na ofiarę
rytualnego mordu. Biorąc pod uwagę upodobania dziewczyny do czarnej magii jak i
satanistycznych orgii, namówienie jej jest bardzo proste. Zazdrosny Robert
czuje w tej całej sytuacji możliwość zrewanżowania się za zazdrość, którą
odczuwał za każdym razem gdy 19 latka flirtowała z Tomaszem. Do rytuału został
zaproszony jeszcze jeden chłopak, którego personalia są nieznane. Rezygnuje on
jednak kilka dni przed umówionym
spotkaniem, nie podając żadnego konkretnego powodu ku temu.
Jest noc z 2
marca 1999 roku, około godziny 20 cała czwórka udaje się do doskonale
znanego im bunkra numer 44. Tomasz i Robert wchodzą jako pierwsi do środka
celem przygotowania pomieszczenia pod rytuał odprawiania czarnej mszy. Każdy ma w kieszeni spodni nóż zakupiony
kilka dni wcześniej – jeden w kształcie miecza z czarną rękojeścią, drugi z
podobizną głowy konia. Robert ma przy sobie także znak pentagramu. Tego
tragicznego wieczoru w kieszeni płaszcza Tomasz trzyma miłosne listy od Kariny.
„Chcę tobie powiedzieć, że ja będę ciebie kochała na tyle, na ile pozwolisz
siebie kochać. Dlaczego ani razu nie słyszałam twojego śmiechu?” – pyta w
listach, które znajdzie później policja.
Na ścianach bunkra malują
znaki czerwoną farbą: odwrócony krzyż, cyfrę 666, trzy litery „F”, które
symbolizują bestię, symbole egipskich bóstw oraz krzyż Konfucjusza. Tomasz
czerwoną farbą kreśli duży napis: „Dies Mies Jeschet boenedoesef douvena
enithemaus” („Ta podwójna ofiara dobra jest dla miejsca dwóch żyć”).
Na zewnątrz od
kilkunastu minut czekają 18-letni Kamil i 19-letnia Karina. Nie mają pojęcia,
że tym razem to nie zabawa. I że za kilka minut zostaną złożeni w ofierze
Szatanowi.
Zmarznięta dwójka przyjaciół w końcu wchodzi do
bunkra, msza rozpoczyna się tak jak zwykle, wszystko przebiega zgodnie z
planem. Tomasz nakazuje uklęknąć Karinie i Kamilowi w wyrysowanym na ziemi
bunkra pentagramie, rozpalają świecę.
Instruuje klęczących by pochylili głowy, w tym samym czasie wypowiada
jakieś niezrozumiałe słowa, które mają być modlitwą do szatana. Z kieszeni
wyciągają sztylety, Tomasz unosi ostrze nad Kariną, Robert natomiast nad
Kamilem. Z impetem zaczynają ranić przyjaciół, wkładając w to całą swoją siłę. Zakończeniem
satanistycznego rytuału miało byś samobójstwo.
Na to jednak i Robertowi, i Tomaszowi nie wystarczyło odwagi. Pierwszy ucieka z
miejsca zdarzenia Robert, Tomasz zaś rani się powierzchownie w brzuch. Ucieka
do domu, zostawiając po na śniegu
czerwone ślady. Ledwo starcza mu sił by trafić do celu, w domu napotyka brata,
którego informuje, że Robert jest wyznawcą szatana i próbował ich zabić.
Wskazał drogę bratu i nakazał ratować Karinę. Gdy dobiega on do bunkra jego
oczom ukazuje się przerażający widok- krew pokrywa ściany, podłogę, sufit –
jest dosłownie wszędzie. Nie to jednak skupia pełną uwagę chłopaka – na środku
bunkra zauważa początkowo niezidentyfikowany, palący się obiekt. Gdy podchodzi
bliżej zamiera – są to nadpalone, pokryte dymem ciała nastolatków.
Tomasz i Robert
trafiają do aresztu, celem złożenia obszernych zeznań. W prokuraturze Robert
opowiada: „Ja dźgnąłem Kamila w
okolice pleców, boków. Po pierwszym pchnięciu Kamil na mnie spojrzał. Było to
bardzo nieprzyjemne, wystraszyłem się. Zacząłem zadawać kolejne uderzenia
wszędzie, gdzie się odsłonił. W końcu znieruchomiał, więc przestałem.
Widziałem, że Tomek szamoce się z Kariną”. Błagała o życie: „Ratuj mnie
Robert”.” Robert nie reagował...
Tomasz przesłuchiwany w szpitalu kłamie, że nie ma z tym
zabójstwem nic wspólnego i że też miał być ofiarą Roberta. Ta linia obrony
kruszy się, kiedy biegli, którzy przeprowadzili oględziny zwłok, odkryli, że
jeden z zabójców jest leworęczny. Tomasz jest mańkutem. W końcu mówi, że zabił,
bo „to było silniejsze od niego”. Potem wiele razy zmienia zdanie, odwołuje
zeznania, mataczy.
Tomasz: „Nie zdawałem sobie sprawy, że tak
trudno zabić człowieka. Myślałem, że do zabicia człowieka wystarczy jeden cios.
Takie filmy cały czas lecą w telewizji”.
Prowadzone śledztwo wykazało, że nie był to
profesjonalny rytuał satanistyczny, słowa wypowiadane przez chłopaków były
pozbawione sensu, zdania zapisane na znalezionych w bunkrze kartkach były
pisane błędną łaciną. Biegli
stwierdzili, że w chwili popełnienia czynu byli zupełnie świadomi podejmowanych
działań i z pełną premedytacją pozbawili Kamila i Karinę życia.
Podczas procesu sądowego Robert wyraził pełną
skruchę, przeprosił rodziny zmarłych, stwierdził także, że był to ogromny błąd,
którego konsekwencję są adekwatne do czynu. Tomasz jednak do końca pozostaje
zimny i pozbawiony emocji. Jedyne co można usłyszeć z jego ust to to, że nie
był świadom jak trudno jest odebrać komuś życie….
Robert został skazany na 25 lat pozbawienia
wolności, Tomasz zaś na dożywocie…
Dramat, który rozegrał się w poniemieckim bunkrze zmienił okoliczną społeczność, nie tylko w kwestii postrzegania satanizmu i jego problemu, ale także uczulił szczególnie rodziców młodzieży do zwracania szczególnej uwagi jak spędzają ich dzieci wolny czas. Wiele młodych ludzi porzuciło swoją fascynację modnym wtedy okultyzmem, przecież każdy z nich mógł stanąć na miejscu Kariny i Kamila, jak się miało wydawać w niewinnej zabawie…
Autor: Julia Gotowicz
Źródła:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz